Kiedy był dzieciakiem, Michael Zoettl ledwie uszedł z życiem, gdy potężna epidemia grypy dziesiątkowała XIX-wieczną Europę. Już jako nastolatek uległ wypadkowi, w którym tak poważnie uszkodził sobie kręgosłup, że do śmierci chodził pochylony, z wielkim garbem na plecach. Liczył na spokój, odpoczynek i powolne bytowanie z daleka od ludzi, więc wstąpił do zakonu. Nic z tego, tu czekała go tylko mozolna harówka, której efekty oglądają dziś dziesiątki tysięcy osób rocznie. 

W opuszczonym kamieniołomie niedaleko miasta Cullman w Alabamie, na blisko czterech akrach terenu, stoją obok siebie miniatury budowli z Rzymu czy Jerozolimy, krzywa wieża w Pizie i inne zabytki z całego świata oraz cała masa niewielkich grot z figurynkami świętych i scenami z Biblii. Wszystko to zbudował właśnie on - Michael Zoettl, czyli braciszek Joseph. Niewielki, bo nie mierzący więcej jak 150 centymetrów, leciutki (około 45 kilogramów) garbus. 

Flickr/Daniel Thornton/CC BY 2.0 | Źródło: Flickr

Mężczyzna, który ze względu na swoje „nieestetyczne”, jak mówili jego znajomi, kalectwo, nie mógł pracować z ludźmi, więc chował się w klasztornej celi i rzeźbił. Dniami i nocami. To, co na początku było hobby, pozwalającym oderwać się od otaczającej rzeczywistości, szybko stało regularną, wielogodzinną pracą. Bo przełożeni Josepha szybko zauważyli, że na jego figurkach (najczęściej umieszczanych w niewielkich grotach) można nieźle zarobić. Sprzedawali je więc wiernym, głównie na odpustach.  „Braciszek niejednokrotnie przyznawał, że zrobił ich ponad 5 tysięcy, nim przestał je w ogóle liczyć” – czytamy na roadsideamerica.com. 

Oprócz figurek na odpusty, robił również miniatury popularnych budynków. Budował w ten sposób swoje „Malutkie Jeruzalem”. To z niego wyrósł potężny park miniatur we wspomnianym kamieniołomie, bo współbracia nie chcieli dopuścić, by niewielkie dzieła sztuki były przeznaczone wyłącznie dla oczu ich twórcy. – Powiedziałem kiedyś przełożonemu, że robię się coraz starszy i niedługo nie będę w stanie robić kolejnych budynków – wspominał rzeźbiarz, cytowany przez amerykański portal. – Nie chciał słuchać. Więc pracowałem dalej. Tak, w istocie, codziennie miałem co robić. 

Ave Maria Grotto, jak nazwano to miejsce, otwarto dla zwiedzających w 1934 roku. To był hit – ściągali do niego turyści z najdalszych okolic. I nikomu nie przeszkadzało, że niektóre budynki znacznie różnią się od oryginałów. Bo zapracowany mnich nie miał czasu, a może zwyczajnie nie wolno mu było, ruszyć w świat i zobaczyć je na własne oczy. Zbierał więc zdjęcia i pocztówki i na ich podstawie tworzył swoje miniatury. A ponieważ większość z nich pokazuje zabytki z przodu, to już boki i tył budował wedle własnego uznania – z kamieni i odpadów: kawałków marmuru, muszli, ceramiki, a nawet… rowerowych reflektorów.. 

W sumie braciszek Joseph stworzył ich blisko 125 - zapewnia atlasobscura.com. Ostatnie było Sanktuarium Matki Bożej z francuskiego Lourdes, powstałe zaledwie trzy lata przed śmiercią blisko 80-letniego mnicha. 

Flickr/Daniel Thornton/CC BY 2.0 | Źródło: Flickr