Koparki z ogromnymi łyżkami, w których spokojnie może się zmieścić dorosły mężczyzna, samochody, a nawet 13-metrowy statek. Zatopione w wodzie, blisko 15 metrów pod powierzchnią tafli jeziora.

Wszystko to - pod Jaworznem na Śląsku, na terenie byłego kamieniołomu, w którym jeszcze w latach 90. wydobywano dolomit. Właścicielom przedsiębiorstwa biznes jednak się nie powiódł, bowiem wpadli w kłopoty finansowe.

Efekt? Elektrownia wstrzymała dostawy i wszystkie maszyny stanęły. A wśród nich – pompy, które osuszały grunt. W krótkim czasie teren całego zakładu zamienił się w jezioro. Na dnie stały wówczas maszyny, pracujące niegdyś w kamieniołomie, a dziś stanowiące atrakcje dla nurków, przybywających z całej Europy. Wiele zatopiono po jakimś czasie, by jeszcze uatrakcyjnić to miejsce, jak na przykład 13-metrowy statek. 

Zobacz, jakie atrakcje znajdowały się w tym miejscu w 2014 roku (szkielety widoczne w samolocie są sztuczne):

Obecnie pod wodą można zobaczyć m.in. koparki z wielkimi łyżkami, resztki samochodów oraz statek - dowiadujemy się w marinie. Na brzegu stanęły pomosty, a podwodne atrakcje oznaczono bojami, żeby nikt nie skarżył się, że nie mógł na którąś trafić. A to, niestety, czasami utrudnia widoczność, która bywa, że spada aż do… jednego metra! - donosi nurkomania.pl. Zdarza się tak jednak wyłącznie wtedy, gdy w jednym czasie nurkuje tu większa grupa, zmętniając wodę. Zimą, gdy pojawiają się tu tylko najwięksi amatorzy tego sportu, można swobodnie oglądać głębię jeziora nawet na dziesięć metrów wokół. Właściciele obiektu zapewniają, że średnia widoczność to około siedem metrów, a zdarza się i do piętnastu.