Naturalnych rozmiarów figura świętego chwieje się na drewnianym, ciężkim cokole. Niesie ją dziecięciu rosłych mężczyzn. Mniej by nie dało rady. I tak przystają co kilka metrów. Ocierają pot, piją wodę i wino, które wynoszą im mieszkańcy mijanych domów. Nim obejdą całe miasto, miną nawet trzy godziny. Na placu przed kościołem będą już na nich czekać kramy ze słodkimi nugatami, piwem, winem i likierem z opuncji. 

Podobnych fiest na Malcie, śródziemnomorskim kraju niewiele większym od Wrocławia, jest w ciągu roku blisko 60. Dodatkowych 20 na pobliskiej wyspie Gozo. Religijne święto patrona miasta, połączone z zabawami i ucztowaniem, trwa zwykle około 3 dni i uczestniczą w nim wszyscy mieszkańcy i rzesze turystów.

Fot.: Dorota Ziemkowska, Źródło: Wyprawy Marzeń

Najwięcej fiest organizuje się od maja do września. W tym czasie nie ma weekendu, żeby gdzieś na Malcie nie świętowano. Apogeum zabaw przypada na niedzielę, jednak już w sobotę, a niekiedy i w piątek, mieszkańcy organizują coś na kształt „próby generalnej”, maszerując przez miasto z orkiestrą, obsypując wszystko po drodze kolorowym konfetti lub cienkimi paskami papieru i dodając ostatnie dekoracje. 

Fot.: Dorota Ziemkowska, Źródło: Wyprawy Marzeń

Nad każdą ulicą wieszane są ogromne, wyszywane proporce z wizerunkami świętych. Na dachach łopoczą potężne, kilkumetrowe fagi, a fasady domów rozświetlają sznury białych i żółtych żarówek. 

Maltańczycy dekorują również swoje mieszkania. Okna i balkony zamieniają w swoiste witryny, na których budują skomplikowane religijne instalacje. Oto na przykład trafić można na parapet, obity kolorowym materiałem, na którym jakiś pobożny właściciel ustawił figurkę Maryi i podwiesił miniaturki kryształowych żyrandoli. 

Ulicami miast ciągnie się szpaler drewnianych kolumn, na których stoją figury świętych, zrobione z papier-mâché. Wytyczają one szlak orszaku, który idzie przez miasto podczas fiesty, z potężnym wizerunkiem patrona na czele. 

„Zespoły muzyków, procesje, bicie dzwonów, pokazy sztucznych ogni, a w większości przypadków – również uliczne zabawy – wszystko to jest centralnym punktem maltańskich fiest. Łączy je jednak jeszcze coś, mianowicie ogromne poczucie dumy” – czytamy na maltauncovered.com. Dlatego też sąsiednie wioski nierzadko rywalizują między sobą o miano tej, która zorganizowała najbardziej huczną zabawę. 

Ta trwa aż do późnej nocy z niedzieli na poniedziałek. Przygrywają orkiestry dęte, a na kramach ustawionych wzdłuż placu przed kościołem kupić można lokalne przysmaki: qubbajt, czyli maltański nugat, bardzo słodki, wypełniony kawałkami orzechów lub migdałów, pastizzi, czyli bułeczki z ciasta francuskiego, z nadzieniem z koziego sera lub groszku oraz lokalne piwo Cisk i likiery kminkowe, miodowe lub o smaku opuncji (popularny na Malcie kaktus). 

Fot.: Dorota Ziemkowska, Źródło: Wyprawy Marzeń