Tylko 60 tysięcy osób rocznie przyjeżdża do San Marino – wynika z zestawienia, przygotowanego przez Światową Organizację Turystyki. Niewielki europejski kraj jest rzadziej odwiedzany niż egzotyczne i nierzadko niebezpieczne rejony Azji, Afryki czy Ameryki Południowej. 

Nie ma znaczenia, że państwo szczyci się średniowiecznymi zabudowaniami stolicy i imponującymi twierdzami. Że zajmuje niemal dwa razy mniejszą powierzchnię niż Toruń, więc przy odrobinie dobrej woli można by je przejść pieszo od granicy do granicy. Że jest jednym z tylko trzech enklaw na całym świecie, a więc państw, otoczonych przez teren innego, jednego państwa (poza San Marino do tej grupy należy jeszcze Watykan i afrykańskie Lesotho). 

W 2016 roku przyjechało tu tylko 60 tysięcy turystów. To mniej niż między innymi do azjatyckiego Timoru Wschodniego (tu w zeszłym roku zawitało 66 tysięcy osób), w odniesieniu do którego brytyjskie Biuro Spraw Zagranicznych oraz Wspólnoty wspomina o przestępczości, która wciąż stanowi spory problem, niewielkiego Liechtensteinu (69 tysięcy osób), Sierra Leone (ponad 74 tysiące osób), wyspiarskiego państwa Anguilla (79 tysiące), Mołdawii (121 tysięcy), Bangladeszu (125 tysięcy), Bhutanu (155 tysięcy) czy Gujany Francuskiej (199 tysięcy) – wymienia dailymail.co.uk. 

Bangladesz, fot. Pixabay/CC0 Creative Commons/masumrefat | Źródło: Pixabay

Są jednak miejsca na świecie, w porównaniu z którymi San Marino może być uważane za turystyczny hit. Chociażby z afrykańskim Dżibuti, do którego przyjeżdża niemal 10 tysięcy mniej osób, z wyspiarskimi Komorami (również w Afryce), które w ubiegłym roku zostały odwiedzone przez 24 tysiące osób, albo z Montserratem, leżącym u wybrzeży Ameryki Północnej, do którego zagląda jedynie 9 tysięcy osób rocznie.

Tylko tysiąc turystów rocznie

Światowa czołówka najrzadziej odwiedzanych krajów należy jednak do niewielkich, wyspiarskich państw z Oceanii i wybrzeży Afryki Środkowej. Trzecie miejsce – do Wyspy Świętego Tomasza i Książęcej (8 tysięcy turystów w 2016 roku), obejmującej pięć wysp, z czego tylko trzy są zamieszkałe. Miejsce górzyste, o równikowym klimacie, może nieco odstraszać turystów wysokim ryzykiem zachorowania na malarię. Poza tym uważane jest za kraj bezpieczny i przyjazny przybyszom.

Drugie miejsce należy do położonego na 33 koralowych wyspach Kiribati (4 tysiące turystów) – uosobienia regionu leżącego pośrodku niczego, z którego do najbliższej cywilizacji dociera się po pięciogodzinnej podróży – zauważa obrazowo brytyjski portal.

Pierwsze zaś do Tuwalu z zachodniej Polinezji, zamieszkiwanego przez nieco ponad 11 tysięcy osób, a odwiedzonego w 2016 roku przez… zaledwie tysiąc. Co może dziwić, gdy weźmie się pod uwagę, że w kraju tym sporadycznie notuje się jakąkolwiek przestępczość, a plaże wyglądają jak z najpiękniejszego obrazka. 

Tuwalu, fot. Flickr/CC BY-SA 2.0/Tomoaki INABA/ | Źródło: Flickr