Według kronikarzy, w XVII wieku aż 8 na 10 domów w śródmieściu Chełma miało w piwnicach kredowe kopalnie. Z czasem wydrążone chodniki zaczęły się sobą łączyć, tworząc wyjątkowy, kilkupoziomowy kompleks, sięgający nawet 20 metrów w głąb ziemi i ciągnący się – według niektórych badań - nawet 40 kilometrów.

Kredy pod Chełmem było tyle, że mieszkańcy wydobywali ją przez ponad siedem stuleci prosto ze swoich piwnic, by potem sprzedawać ją wędrownym kupcom. Surowiec znany był w całej Polsce. Brak nadzoru i amatorskie podejście do sztuki górniczej okazało się jednak z czasem opłakane w skutkach. Zapadająca się regularnie ziemia doprowadziła do tego, że już na przełomie XIX i XX wieku miejskie władze zabroniły wydobycia kredy pod Chełmem.

Ale wydrążone przez stulecia korytarze nadal stanowiły zagrożenie. W latach 70. pod jadącą ruchliwą ulicą ciężarówką zapadła się ulica, a samochód wylądował w jednym z kredowych chodników. Dziś część podziemi, już odpowiednio zabezpieczona, jest wyjątkową atrakcją turystyczną.

Trasa, którą można zwiedzać pod miastem, to jedyna tego typu atrakcja w Europie. Liczy sobie około dwóch kilometrów. Po drodze poznać można historię miasta i ciekawostki z nim związane, a także zobaczyć w jaki sposób – nierzadko wyjątkowo pomysłowy i zaskakujący – przez lata chełmianie wydobywali cenny surowiec, na którym stoi ich miasto. Geolodzy twierdzą, że grubość kredowych pokładów pod Chełmem sięgać może nawet 800 metrów!