Wszystko zaczęło się od nagłego ataku zimy w meksykańskim miasteczku Xilitla. Tak dziwnego w tym rejonie i niespodziewanego, że okoliczni mieszkańcy opowiadali między sobą z pasją: „Nagle spadł na ziemię biały popiół i wszystko spalił. Doszczętnie”. Wtedy właśnie padły wszystkie rośliny na plantacji ekscentrycznego bogacza Edwarda Jamesa. 

Śnieg zniszczył potężne storczyki i inne egzotyczne gatunki, na które magnat nie szczędził milionów dolarów. Postanowił więc, że odtąd będzie wydawać majątek na coś dużo bardziej trwałego. W dawnym ogrodzie, umieszczonym w dżungli, stworzył miejsce, które zadziwia do dziś, nawet dziesiątki lat po jego śmierci. 

Nazwał je Las Pozas, czyli Baseny. Szybko jednak do nietypowej krainy przylgnęło przezwisko „Surreralistyczne Xanadu”, nawiązujące do nazwy stolicy legendarnych chińskich władców. James chciał bowiem, by podobnie to niej, czarowała przepychem. W meksykańskiej dżungli kazał postawić 36 kamiennych budowli. I to nie byle jakich. 

Mosty ginące w buszu, budowle pełne ukrytych pokoi, powykrzywiane wieże, schody, prowadzące donikąd… „Oryginalna konstrukcja inspirowana była zarówno pamiętnymi storczykami i całą resztą roślinności regionu, ale również architekturą typową dla surrealizmu” – zauważa atlasobscura.com. 

Edward James nie oszczędził jej nawet przedziwnego nazewnictwa. I tak w Las Pozas stanął na przykład Dom z Wielorybim Dachem czy Trzypiętrowa Posiadłość Która W Rzeczywistości Ma Pięć, Cztery Lub Sześć Poziomów. Nic dziwnego, w końcu był poetą, a ponadto na surrealizmie znał się jak nikt. Uwielbiał go, podziwiał i hojnie sponsorował jego twórców, między innymi René Magritte’a, a nawet… Salwadora Dali. 

Flickr/Rod Waddington/CC BY-SA 2.0 | Źródło: Flickr

W końcu sam zaczął stylizować się na postać z obrazów mistrzów. „W 1978 roku (jakieś 16 lat po rozpoczęciu budowy Xanadu – przyp. red.) brytyjska telewizja dokumentalna sfilmowała go spacerującego błogo po posiadłości, odzianego w ponczo, z białą zmierzwioną brodą i zielonymi papugami, siedzącymi na jego ramionach” – wspomina wmagazine.com.

Plotki mówią, że do równie ekscentrycznego życia zachęcał, a niekiedy nawet zmuszał, pracujących przy budowie Xanadau robotników. Podobno mogli oni zażywać kąpieli po całym dniu pracy, jednak wyłącznie w dziewięciu naturalnych basenach, znajdujących się na terenie posiadłości, na dodatek nago. Ile w tym prawdy – dokładnie nie wiadomo. Pewne jest jednak, że miliarder szybko stał się jednym z głównych pracodawców w regionie. Na dodatek szczodrym i długoletnim, bo okazało się, że jego wizji nie da się wybudować w kilka lat. „Właściwie nie ma pewności, czy konstrukcje te miały być kiedykolwiek ukończone” – zauważa atlasobscura.com. Budowa ciągnęła się ponad 20 lat, aż do śmierci Jamesa. 

Dziś na blisko 80 akrach lasu deszczowego wciąż stoją surrealistyczne, powykrzywiane budowle. W 2007 roku teren kupiła fundacja Fondo Xilitla, która stara się odbudować pochłaniane stopniowo przez dżunglę Xanadu. Nie da się jednak ukryć, że „przez lata pnącza wytyczyły sobie ścieżki między zabudowaniami, sprawiając, że Las Pozas wydaje się jeszcze bardziej surrealistyczne” – przekonuje slate.com. 

Flickr/Esteban Romero/CC BY 2.0 | Źródło: Flickr