Od początków sierpnia mieszkańcy indyjskiego Mumbaju zastanawiali się, skąd nagle na ulicach pojawiły się zwierzęta o nietypowej, błękitnej sierści. Specjalistom udało się to wreszcie ustalić. Okazało się, że to efekt zanieczyszczeń, które do miejscowej rzeki odprowadzała jedna z firm. 

Alarm został wszczęty 11 sierpnia, gdy Arati Chauhan, lokalna obrończyni praw zwierząt, doliczyła się już pięciu niebieskich psów. Wkrótce potem okazało się, że jest ich nawet dwa razy więcej. – Szokujące było obserwować, jak białe futro tych zwierząt zmienia się w całkowicie niebieskie – wspomina, cytowana przez independent.co.uk. 

Władze postanowiły sprawdzić poziom zanieczyszczeń w miejscowej rzece, w której kąpały się zwierzęta. I odkryły, że w wodzie znajdują się chemiczne odpady z jednego z zakładów produkcyjnych. Między innymi – chlor. – Zanieczyszczenia z obszaru przemysłowego Taloja nie tylko rujnują samą rzekę, wpływając na ludzi, ale również oddziałują na zwierzęta, nie tylko psy, ale również ptaki i gady – przekonuje Chauhan.

Specjaliści przebadali zwierzęta i ustalili, że poza zmianą koloru futra, nic im się nie stało. Z jednego z psów udało się nawet zmyć niebieską farbę. 

Zakład został zamknięty.