Wstrząsy miały siłę 7,4 stopni w skali Richtera. Wstrzymane zostało chłodzenie jednego z reaktorów elektrowni atomowej, jednak „moc została przywrócona i zakład obecnie nie stanowi jakiegokolwiek niebezpieczeństwa” – donosi independent.co.uk. 

Tuż po trzęsieniu ziemi, którego epicentrum znajdowało się w prefekturze Fukushima, władze wydały ostrzeżenie przed tsunami. Spodziewano się bowiem fal wysokich na blisko trzy metry. Premier Japonii Shinzo Abe apelował do rodaków, aby opuścili domy: „Proszę, nie myślcie, że jesteście bezpieczni. Ewakuujcie się na wyżej położone tereny, nawet jeśli nie mieszkacie tuż przy morzu”. 

Ostatecznie jednak największe fale miały 1,4 metra, ostrzeżenie więc zniesiono. Same wstrząsy były jednak odczuwalne nawet w Tokio, blisko 240 kilometrów od epicentrum. Media donosiły również o groźnym pożarze, który wybuchł tuż po trzęsieniu w fabryce chemikaliów. Udało się go jednak opanować. 

W prefekturze Fukushima doszło pięć lat temu do podobnego, silnego trzęsienia ziemi. Jego następstwem było tsunami, które uszkodziło elektrownię atomową, powodując skażenie radioaktywne i jedną z największych klęsk ekologicznych w historii.

Trzęsienia ziemi nie są jednak w Japonii niczym nadzwyczajnym. Blisko 20 proc. wszystkich tego typu zjawisk (o magnitudzie przekraczającej 6) ma miejsce właśnie na tych terenach – przekonuje brytyjski dziennik. 

Zobacz nagranie tej okolicy (pierwotnie podawano, że trzęsienie miało siłę 7,3 stopni, stąd inne dane w materiale wideo):