„Nie ma lepszego miejsca, aby poczuć zawrót głowy z powodu potężnych kadzi gorącego wina, niż niemiecka Brema” – ekscytuje się skyscanner.net. Rzeczywiście, jarmark w tym niemieckim mieście grzańcem stoi. Uwaga, trzeba za niego zapłacić podwójnie – za sam napój około 3 euro i tyle samo kaucji za malowany kubek. Wokół – głośno, kolorowo. Trzaska ogień w kominkach, ustawionych pod gołym niebem. A żonglerzy i inni artyści uliczni robią wszystko, by choć na chwile odwrócić uwagę od stoisk, ustawionych wzdłuż średniowiecznych miejskich fortyfikacji.