Sama ciągnie za sobą cały ekwipunek na pulkach, czyli saniach. Ponad sto kilogramów. Czasami sanie suną opornie, jak po piasku, bo trasę pokrywa lekki, śnieżny pył.

Innym razem Małgorzata idzie z nimi pod górę, bo przecież do bieguna południowego trzeba się wspiąć aż na ponad 2 800 metrów n.p.m.