W całym kraju przez kilkadziesiąt lat, aż do 1982 roku, wybudowano takich schronów ponad 750 tysięcy – szacuje huffingtonpost.com. Na plażach, w podwórkach, nawet na cmentarzach. Albańczycy do dziś nie wiedzą, co z nimi zrobić. Jedni nielegalnie je wyburzają, dorabiając na sprzedaży stali do niskiej pensji, inni otwierają w nich muzea i sale koncertowe.
W 2012 roku 30 kilometrów na północ od Tirany grupa młodych ludzi między innymi z Niemiec i Albanii, uruchomiła w bunkrze hostel „Bed and Bunker”. W innych częściach kraju powstały restauracje, bary, publiczne toalety, a nawet… salon tatuażu. W 2016 roku w stolicy, w jednym z największych schronów, w którym mieli się kryć najwyżsi dygnitarze państwowi, powstało muzeum Bunk’Art.
- Nie możemy być w pełni świadomi teraźniejszości i ufnie patrzeć w przyszłość, nie wiedząc, co się znajduje w ziemi, po której chodzimy – przekonywał kurator Carlo Bollino, otwierając potężne przestrzenie, w których na pięciu poziomach mieściło się ponad 100 pomieszczeń.
- Kiedy je zwiedzałem, w bunkrze nie było akurat innych widzów i, muszę przyznać, czułem dreszcz na plecach. Cały czas oglądałem się przez ramię żeby sprawdzić, czy nie idzie za mną ktoś ze świty dyktatora Envera Hodży – wyjawia dziennikarz „The Guardian”, wspominając albańskiego włodarza, który obawiając się ataku NATO lub Związku Radzieckiego, wpadł właśnie na pomysł wybudowania tysięcy schronów w całym kraju.
Pierwszy bunkier miał powstać już w latach 50., jednak prawdziwy boom nastąpił na przełomie lat 70. i 80. Było ich tak dużo, że kiedy przestały być potrzebne, nikt nie wiedział, jak je wszystkie zagospodarować. Wiele wysadzono w powietrze, nie zawsze legalnie. - Lata temu powstawały w każdym mieście i w każdej wiosce, ale dziś muszą zniknąć – przekonywał albański dziennikarz Llazar Semini, cytowany przez albaniatravelandtours.com. – Rząd przymykał oczy na to, że niektórzy ludzie zaczęli je niszczyć. Większość społeczeństwa cieszy się, że znikają.
Sprzedaż złomu i gruzu z jednego dziesięcioosobowego bunkra przynosiła bowiem Albańczykom blisko 100 funtów (czyli około 506 złotych), co przy miesięcznej pensji, wynoszącej 200 funtów, oznaczało niezły zarobek – donosi portal albaniatravelandtours.com.
Miłośnicy schronów przekonują jednak rodaków, by traktowali te budynki jako rodzaj inwestycji. Powstał nawet poradnik zatatuowany „Betonowe Grzyby”, instruujący, jak tanio przerobić je na hostele lub sklepy z pamiątkami. Jego autorzy przekonują, że jest to możliwe już za równowartość 607 złotych. – Bunkry mają ogromny potencjał, zwłaszcza gdy rozmawiamy o turystyce – zapewnia Elian Stefa. Jedną z popularnych pamiątek z Albanii jest przecież… popielniczka w kształcie niewielkiego schronu.