Flamenco Beach na Portoryko nieodmiennie podbija rankingi najbardziej urokliwych plaż na świecie. Ot, chociażby w zeszłym roku znalazła się na szóstym miejscu zestawienia przygotowanego przez TripAdvisor. Nic dziwnego – długa na milę, wyjątkowo czysta, pozwala na obserwowanie pelikanów i suli o ostrych dziobach i błękitnych łapach. Ma jednak pewien szczegół, który kompletnie nie pasuje do rajskiego obrazka, który tworzy. Oto bowiem stoją na niej… dwa czołgi.

Flickr/mararie/CC BY-SA 2.0 | Źródło: Flickr

Jeden osiadł na łacie piasku, tuż przy wodzie. Drugi nieco dalej, pod palmami. Omywane słoną wodą i owiewane wiatrem, rdzewieją i powoli rozpadają się na części. Kilka lat temu miejscowi postanowili wyżyć się na nich artystycznie, zamalowując je kolorowymi graffiti.

Nic jednak dziwnego – mieszkańcy miasta-wyspy Culebro, na której znajduje się wspomniana plaża, mieli czołgów serdecznie dość po dziesiątkach lat rozjeżdżania przez nie tutejszych plaż. Bo aż do lat 70. wyspa na Portoryko stanowiła coś na wzór poligonu wojskowego dla amerykańskiej armii.

Wszystko zaczęło się na początku XX wieku, kiedy to prezydent Theodore Roosevelt przekazał ten teren marynarce wojennej. Odtąd wojsko bezustannie organizowało tu szkolenia żołnierzy, ba, nawet testowało sprzęt.

Apogeum nastąpiło w 1969 roku, kiedy amerykańcy piloci trenujący przed wylotem nad Wietnam, zrzucali bomby na teren wyspy przez 228 dni – donosi slate.com. Nic więc dziwnego, że nieliczni mieszkańcy Culebro (blisko 700 osób) mieli dość. Już następnego roku zaczęli gwałtownie protestować przeciwko działaniom armii na ich wyspie. Przed blisko siedem miesięcy urządzali pikiety i blokady budynków, należących do wojska. Osiągnęli sukces. Już w 1971 roku armia zapewniła, że w ciągu czterech lat wyniesie się z Culebro. I dotrzymała słowa. Wielu nie dowierzało. „New York Times” miał nawet napisać, dość obrazowo, że „karaibska mysz ryknęła na Stany Zjednoczone”.

Armia zostawiła po sobie jednak sporo sprzętu wojskowego. Większość udało się usunąć, gdzieniegdzie zostały tylko porzucone niedobitki. Jak wspomniane dwa czołgi, rdzewiejące na Flamenco Beach. Na wyspie trafić można na znaki, ostrzegające przed bombami. Bo w ziemi wciąż mogą leżeć niewybuchy. W 2013 roku jeden z nich znalazła na plaży mała dziewczynka, która odwiedzała to miejsce z rodziną. Niczego nieświadoma bawiła się niewybuchem przez dłuższy czas, po czym zabrała do centrum miasta. Tam, upuszczony, eksplodował, poważnie ją parząc – donosi saj.usace.army.mil.