Na terenie pochodzącej z okresu II wojny światowej bazy arktycznej znajdują się nie tylko ruiny bunkrów, ale także cała masa pamiątek, między innymi… zestaw dokumentów. Są w świetnym stanie – donosi „The Independent”.

Baza powstała w 1942 roku na terenie Ziemi Aleksandry, czyli wyspie, wchodzącej w skład Arktyki. Uważa się, że była to stacja pogodowa, jednak z uwagi na nazwę, jaką nosiła – „Łowca skarbów” – niektóre media, takie jak „The Sun” spekulują, że „mogła pełnić jeszcze inną, sekretną misję, na przykład skupiać się na poszukiwaniu mitycznego skarbu lub antycznych artefaktów”.

Bądź co bądź naziści opuścili ją już po dwóch latach. Według doniesień mediów, mieli się zatruć… mięsem niedźwiedzim. Niemcy wysłali po nich wówczas okręt podwodny. Odtąd baza stała opuszczona i mało kto o niej pamiętał. W ten weekend zrobiło się o niej głośno po tym, jak weszli do niej Rosjanie i ogłosili, że znaleźli ponad 500 przedmiotów, należących niegdyś do nazistów. Dzięki bardzo niskim temperaturom, jakie panują w tym miejscu, odkryte rzeczy są w doskonałym stanie.

Media przekonują, że teraz być może Rosja umieści w tym miejscu swoją bazę.