„Tu leży moja biedna teściowa. Gdyby jeszcze trzy dni pożyła, mnie by tu położyli. Ty, który tędy przechodzisz, nie budź jej! Jak wróci, będzie mnie krytykować mocniej niż za życia” – czytamy na jednym z nagrobków w rumuńskiej wiosce Sapanta. Napis szokujący, ale nie odosobniony. Na blisko tysiącu innych grobów znajdziemy tylko równie ironiczne opisy zmarłych.
Pierwszy nagrobek stanął jeszcze w latach 30. Stworzył go Ioan Stan Patraş – lokalny artysta, który tworzył ozdoby dla mieszkańców wioski już jako 14-latek. Patraş miał specyficzne poczucie humoru. Na grobie nie postawił wielkiej kamiennej płyty, tylko drewniany, zadaszony krzyż i bogato zdobioną tablicę z wizerunkiem zmarłego i rymowanym, nieco złośliwym epitafium. Pomysł tak się spodobał, że odtąd artysta obsługiwał wszystkie pogrzeby.
Gdy zmarł w 1977 roku, tradycję zaczął kontynuować jego uczeń Dumitru Pop. I choć wnikliwy obserwator zauważy, że młodemu artyście brak talentu literackiego i dowcipu poprzednika, to Pop robi wszystko, co może, by mieszkańcy byli zadowoleni. Gdy tylko ktoś umrze, chodzi po wiosce, by wypytywać o zwyczaje zmarłego i poznać wszystkie anegdoty z nim związane. Wybiera potem najciekawszą i umieszcza na płaskorzeźbie.
„Tutaj spocząłem. Nazywam się Stefan. Przez całe życie piłem. Kiedy zostawiła mnie żona, piłem, bo byłem smutny. Potem zacząłem pić jeszcze więcej, żeby zacząć się śmiać. Właściwie nie było to takie złe, że żona ode mnie odeszła, bowiem zacząłem upajać się z przyjaciółmi. Piłem naprawdę dużo, ale teraz jestem wciąż spragniony. Więc proszę, gdy będziesz mnie odwiedzał, zostaw tutaj choć małą butelkę wina” – brzmi kolejne epitafium, przytaczane przez romaniatourism.com. Na innym znajdziemy wspomnienie rolnika, który nie bał się zemsty Boga i poszedł w pole w święto, a potem zginął rażony piorunem.
- Pokazuję prawdziwe życie zmarłego. Jeśli lubił sobie wypić, mówię o tym. Jeśli pracować – też nie przemilczę. Niczego i tak nie da się ukryć w tak małej wsi – przekonuje Pop, cytowany przez portal amusingplanet.com.
„Wesoły cmentarz” w Sapanta przyciąga turystów również ze względu na niesamowitą kolorystykę. Płaskorzeźby na nagrobkach wyglądają jak barwne komiksy. Już Ioan Stan Patraş przekonywał, że każdemu kolorowi przypisane jest określone znaczenie. Zieleń symbolizuje życie, żółty – płodność, czerwień – pasję, a nietypowy odcień niebieskiego, używany najczęściej (zwany nawet błękitem z Sapanty) – nadzieję, wolność i piękno nieba nad rodzinną wioską – donosi nydailynews.com. Wioska leży w regionie Maramuresz, tuż przy granicy z Ukrainą. Cmentarz można zwiedzać za darmo podczas niedzielnej mszy.