Występuje tylko w lutym, najczęściej zaczyna się 16. dnia miesiąca. Najczęściej, bo zdarzają się przesunięcia tego terminu. Na przykład w tym roku zjawisko to można oglądać już od 12. lutego. A jest na co popatrzeć – z wysokiego na blisko 65 metrów zbocza spada krwistoczerwona bądź pomarańczowa lawa. Tak to przynajmniej wygląda.

W rzeczywistości nie ma mowy o żadnej gorącej lawie. To woda, a ściślej – wodospad Horsetail Fall w kalifornijskim Parku Narodowym Yosemite, który raz w roku barwi się na intensywnie pomarańczową, niekiedy wręcz czerwoną barwę. 

I znów - tak naprawdę nie ma mowy o jakimkolwiek barwieniu wody. To złudzenie, które występuje tylko przez dziesięć dni lutego, kiedy słońce oświetla zbocza góry pod odpowiednim kątem. Niebo musi być czyste. „Nawet niewielkie zamglenie czy drobne chmurki mogą zniszczyć ten efekt” – przestrzega National Park Service, cytowany przez livescience.com. 

Wiele zależy również od ilości śniegu, jaki topi się o tej porze roku na Wyżynie Kolumbii, z której spływa zasilany w ten sposób wodospad. W tym roku było go wyjątkowo dużo, więc i „efekt lawy” jest bardziej spektakularny. Trwa jednak, jak zawsze, wyjątkowo krótko. 

- Po tym, jak ustawiliśmy się na miejscu piknikowym [zwanym El Capitan, a położonym na zachód od Yosemite Valley Lodge – przyp. red.], spędziliśmy trzy godziny na czekaniu na cokolwiek – wspomina fotograf Alex Chiu, cytowany przez dailymail.co.uk. – Już mieliśmy się poddać, kiedy chmury się przetarły, odsłaniając słońce, które od razu oświetliło wodospad. Promienie pojawiały się trzy razy, ale na krótką chwilę. Mimo to naprawdę warto to zobaczyć!

Rzeczywiście, szacuje się, że w ciągu dnia Horsetail Fall przypomina ścianę spadającej lawy przez blisko 10 minut, nie dłużej. Mimo to od kiedy w 1973 roku publicznie pokazano pierwsze zdjęcie tego zjawiska, zrobione przez Galena Rowella, do Kalifornii ściągają turyści z całego świata.