Powstają od blisko 120 lat i nikomu nawet do głowy nie przyjdzie, żeby na zawsze zniknęły z dróg. Wjadą tam, gdzie nie zmieszczą się ciężarówki, a poza tym są powodem do nieskrywanej dumy, odkąd w 2005 roku UNESCO wpisało je na listę światowego dziedzictwa.

Carretas, zwane najczęściej oxcarts (z powodu wołów [ang.: ox], które je ciągną), pojawiły się tutaj w połowie XIX wieku. To nimi farmerzy wozili towary na handel, głównie kawę. Podróż dwukołowym, drewnianym wozem, trwała od kilku do kilkunastu dni, bo zwierzęta nie były w stanie przejść więcej, niż 22 kilometry w ciągu doby.

- Boyero, czyli woźnica, jechał z San Jose do Puntarenas osiem dni, tyle samo zajmowała mu droga z powrotem – zauważa Luis Madrigal, który maluje tradycyjne wozy w miasteczku Sarchí – miejscu, które uważa się za stolicę oxcarts.

Flickr/Noé Alfaro/CC BY 2.0 | Źródło: Flickr

W największym zakładzie Fabrica de Carretas Eloy Alfaro powstają zaledwie trzy wozy miesięcznie. Zamawiają je farmerzy, płacący nawet 3 tysiące dolarów za jeden (czyli ponad 11,5 tysiąca złotych). – Oczywiście, zamiast nich mogliby kupić na przykład traktor, ale tutaj chodzi o podtrzymanie pewnej tradycji – tłumaczy inny malarz Enrique (“Henry”) Villegas na łamach ticotimes.net.

I to tradycji, która czerpie aż z kultury Azteków, budowa drewnianych kół w oxcarts została bowiem w dużej mierze zainspirowana kamiennymi dyskami, z których korzystało to indiańskie plemię. Nie ma szprych, a koło pierwotnie robiono z jednego, litego kawałka materiału. Dopiero z czasem zaczęto je składać z części, najpierw z trzech, a ostatecznie z szesnastu, opasanych żelazną poręczą.

Na samym początku wozy nie zachwycały również bogactwem kolorów. Owszem, rolnicy wielokrotnie zdobili je, głównie w okolicach świąt, ale żywymi roślinami, które szybko więdły i odpadały.

Dziś już nie wiadomo, kto jako pierwszy pokrył carretas czerwoną farbą i zaczął na nich malować motywy kwiatowe, ludzi, a nawet całe pejzaże. Coraz częściej za to spotkać można malarzy, którzy zdobią wozy wizerunkami tukanów, papug lub małp. „Wielu artystów i naukowców stanowczo przeciwstawia się jednak takim rysunkom” – przekonuje costaricatraveler.com. – „Uważają bowiem, że to psuje tradycyjne zdobnictwo, wpychając w nie nowe elementy, wyłącznie z myślą o przypodobaniu się turystom”.

Flickr/David Amsler/CC BY 2.0 | Źródło: Flickr
Flickr/Daniel Borman/CC BY 2.0 | Źródło: Flickr
Flickr/Chris Gosselin/CC BY 2.0 | Źródło: Flickr
Flickr/David Amsler/CC BY 2.0 | Źródło: Flickr