Dla piosenkarza zrobili trumnę w kształcie mikrofonu, dla nauczyciela – przypominającą długopis. Dla angielskiego etnologa – książkę, a dla lokalnego amatora trunków – butelkę.
Miesięcznie powstaje około 20 takich trumien, z czego nawet sto w ciągu roku wysyłanych jest poza granice Ghany w różne strony świata – nawet do Rosji lub Danii. Niektóre traktowane są jak dzieła sztuki. Nie grzebie się w nich krewnych, ale stawia w galeriach lub prywatnych kolekcjach krezusów. Za takie (wykonane najczęściej z mahoniu) trzeba zapłacić nawet ponad 3 tysiące dolarów. Rekord padł w 2014 roku, kiedy trumna w kształcie Porsche poszła na aukcji w Londynie za ponad 9 tysięcy dolarów.
Niektóre jednak w dalszym ciągu używane są do chowania zmarłych. Zrobione z tańszego, miękkiego drewna, kosztują około 700 dolarów. Wszystkie powstają w dziesięciu zakładach, rozsianych po regionie Wielka Akra, z których większość należy do rodziny legendarnego dziś stolarza i artysty Kane’a Kwei, który jako pierwszy stworzył tak nietypową trumnę i wkrótce potem nazwał przedsiębiorstwo swoim imieniem.
To było w latach 50. Właśnie zmarła jego prababka. Kobieta, którą przez całe życie fascynowały samoloty, mimo że nigdy do żadnego nie wsiadła. Kane Kwei postanowił więc stworzyć dla niej trumnę w kształcie imponującej maszyny. Kilka tygodni później przyszedł do niego syn zmarłego rybaka. Chciał pogrzebać krewnego w kolorowej łodzi. Tak narodziły się abebuu adekai – fantazyjne trumny, rzeźbione w nietypowych kształtach, nawiązujących do hobby zmarłego, jego zawodu, a nawet przyczyny śmierci.
Zaczęły powstawać w kształcie cygara, homara, konika morskiego, Biblii, skorpiona, kota, a nawet seksownej, nieco wyzywającej kobiety - zauważa roadsandkingdoms.com.
– Kiedy rozpoczynałem pracę, ludzie nazywali mnie po porostu stolarzem albo twórcą trumien – wspomina Cedi Anang, syn legendarnego twórcy na łamach slate.com. – Przez lata coraz bardziej angażowałem się jednak w projektowanie tych rzeczy. Myślę, że dzięki temu ze zwykłego robotnika stałem się artystą z wizją.
I to takim, na jakiego jest popyt w Ghanie. Tutaj bowiem ceremonia pogrzebowa to wydarzenie, które organizuje się tak skrupulatnie i z rozmachem, by było zapamiętane na długo. „Niejednokrotnie wydaje się na nią nawet równowartość rocznego dochodu jednej osoby” – zauważa slate.com dodając, że „branża szybko się rozwija, przynosząc korzyści wszystkim, którzy się z nią związali: twórcom trumien, fotografom, dostawcom cateringu, didżejom i zawodowym żałobnikom”.