12 osób zginęło, a 48 jest rannych – donosi independent.co.uk. Rozpędzona maszyna wjechała w tłum bawiący się na bożonarodzeniowym jarmarku w Berlinie.
Ciężarówka wjechała na Breitscheidplatz w poniedziałek wieczorem, tuż po 20. Policja nie ma wątpliwości, że kierowca celowo skierował maszynę w tłum. Samochód miał polską rejestrację, jednak brytyjski dziennik donosi, że został skradziony kierowcy Łukaszowi Urbanowi, którego ciało znaleziono w ciężarówce wkrótce po ataku.
„Jak na razie niemieckie władze nie uznały wypadku za atak terrorystyczny, jednak minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere stwierdził, rozmawiając z reporterami dziś w nocy, że wszystko na to wskazuje” – donosił zaraz po tragedii brytyjski portal.
Tuż po ataku policja ujęła Pakistańczyka, podejrzanego o kierowanie pojazdem. Wypuściła go jednak po kilku godzinach, z braku dowodów. W tym samym czasie "Die Welt", powołując się na doniesienia służb porządkowych przekonywał, że kierowca, który staranował kilkadziesiąt osób, nadal jest na wolności. W środę media podały, że policja szuka obecnie 24-letniego mężczyzny z Tunezji, który mógł być zamieszany w atak. W ciężarówce znaleziono bowiem jego dokumenty. "Śledczy uważają za możliwe, że mężczyzna jest ranny po szarpaninie, jaka miała dojść między nim, a Łukaszem Urbanem, kiedy ten usiłował powstrzymać napastnika przed jazdą przez tłum na jarmarku" - donosi independent.co.uk.
"W Ambasadzie RP w Berlinie działa sztab kryzysowy, złożony z pracowników Wydziału Konsularnego oraz oficera łącznikowego polskiej policji" - zapewniał we wtorek polski resort spraw zagranicznych. - "Policja w Berlinie podaje numer telefonu, pod którym udzielane są informacje dotyczące sytuacji na miejscu zdarzenia: +49 30-54023111".
Zobacz pierwsze doniesienia z miejsca tragedii: