Zatonął najprawdopodobniej w XIX wieku, jednak jest w doskonałym stanie. Zachowało się całe jego wyposażenie – od kotwicy, po zdobny galion, czyli rzeźbę, dekorującą dziób okrętu. Nurków najbardziej fascynuje jednak ładunek, który przewoził – kilkaset zapieczętowanych butelek.

Statek odkryty został zupełnie przypadkowo. Co prawda Jerry Wilhelmsson z grupy Baltic Underwater Explorers zanurkował w okolicach Wysp Alandzkich w poszukiwaniu okrętu, ale zupełnie innego. – Nie spodziewaliśmy się natknąć na taki typ wraku – przekonuje towarzysz Jerry’ego, Magnus Melin, cytowany przez ibtimes.co.uk. – Jest wyjątkowy, głównie ze względu na to, w jak dobrym jest stanie, znajdując się przez tyle lat na tak niewielkiej głębokości (około 20 metrów pod wodą – przyp.red.).

Jerry Wilhelmsson-BUE

Blisko 27-metrowy statek może pochodzić z XIX wieku, najprawdopodobniej z okresu między 1850 a 1870 rokiem, o czym świadczyć ma styl, w jakim go wybudowano. Jak dotąd nie wiadomo jednak, skąd płynął, do kogo należał i jaki dokładnie ładunek wiózł.

Jest jednak szansa, że odpowiedź na to ostatnie pytanie poznamy najszybciej. Nurkowie natrafili bowiem na pokładzie na „setki zapieczętowanych butelek, ułożonych w kilku pudłach”. – Ich zawartość nie została jeszcze sprawdzona, więc możemy tylko się domyślać, co jest w środku – zauważa Melin. – Może zawierają jakiś rodzaj wina…

Jerry Wilhelmsson-BUE

Ekipa nurków dostała zgodę na wyłowienie kilku butelek na powierzchnię i przekazanie ich do analizy. – Najfajniejsza musi być ładownia, wypełniona butelkami – ekscytuje się Melin w rozmowie z thelocal.se. – Ale właściwie cały, stosunkowo niewielki statek jest interesujący, jak również jego historia, na razie nieodkryta.

Nurkowie trafili na tajemnicze znalezisko w rejonie, który obfituje w wiekowe wraki – zauważają media. W okolicach szwedzkich wybrzeży Bałtyku znaleziono przecież w kwietniu dwa XVII-wieczne statki, zaś trzy miesiące później – królewski okręt z… blisko 340-letnik serem na pokładzie.

Jerry Wilhelmsson-BUE
Jerry Wilhelmsson-BUE