To jedno z najbardziej zagadkowych miejsc w Szkocji. Media przezywają Eynhallow, czyli niewielką, ledwie 75-hektarową wyspę wchodzącą w skład Orkad, kapsułą czasu. Nic dziwnego, wciąż stoją na niej zagadkowe zabudowania, opuszczone w pośpiechu w połowie XIX wieku. Wybudowane zaś dużo wcześniej.
Można na nią wejść tylko raz w roku, kiedy organizacja Orkney Heritage Society, skupiająca archeologów i miłośników historii, organizuje jednodniową wyprawę na łodziach. O samodzielnych eskapadach media nie donoszą. Może są rzadkie, uskuteczniane pod osłoną nocy, a może nie ma ich w ogóle. W końcu żeby dopłynąć do Eynhallow, trzeba dobrze znać tutejsze wody, bowiem sporo w nich zdradliwych wirów. Poza tym wokół wyspy od dziesiątek, jeśli nie setek lat, krąży moc mrocznych legend i opowieści.
Najbardziej współczesne przekonują, że dwóch członków grupy, która przybiła na Eynhallow na początku lat 90. nigdy nie wróciło do domu. Te przedwieczne dotyczą tajemniczych stworów zwanych Finfolk, nieco przypominających ludzi, które miały zamieszkiwać otaczające wyspę Morze Północne i Ocean Atlantycki i tylko w lecie wychodzić na ląd.
Nie pomaga, że nawet w Sadze o Orkadach, czyli w islandzkiej opowieści, spisanej między XII a XIII wiekiem i toczącej się w dużej mierze na Orkadach, Eynhallow jest ledwie wspomniana. – Szkoci przekonują, że wyspa egzystuje „pomiędzy światami”, zarówno geograficznie, jak i historycznie – tłumaczy archeolog Dan Lee z University of the Highlands and Islands na łamach bbc.com. - I rzeczywiście, coś w tym jest. Tajemnicza plaga, która nawiedziła ten rejon w 1851 roku, zmusiła żyjące tu rodziny do ucieczki. Laird, czyli szkocki posiadacz ziemski, postanowił zrobić wszystko, żeby choroba się nie rozprzestrzeniła. Zniszczył więc dachy zabudowań, które tu stały. Odtąd nikt tu już nie zamieszkał…
Ci, którzy przyjeżdżają tu raz do roku, podziwiają tajemnicze, kamienne ruiny. Naukowcy przekonują, że w tym miejscu stał średniowieczny kościół, wybudowany najprawdopodobniej w XI wieku.
„Tylko po co komu całkiem spora świątynia, zamieszkiwana najprawdopodobniej przez mnichów, na tak maleńkiej wyspie? Na dodatek pomijana milczeniem przez wszystkie średniowieczne kroniki?” – zastanawia się podróżniczy portal gadling.com.
Archeolodzy poza śladami dzwonnicy, krużganków i refektarza, znaleźli tu również fragmenty zabudowań pochodzących najprawdopodobniej epoki kamiennej – przekonuje brytyjski portal. A to nie wszystko! Dookoła ruin leżą bryły czerwonego piaskowca. Nikt nie wie, skąd się tu wzięły. Jedno jest pewne – materiał nie pochodzi z Eynhallow, więc został tu sprowadzony w jakimś celu. W jakim? Tego też jak dotąd nie udało się ustalić...