Gatunek ten żywi się rybami, których szuka u wybrzeży południowo-zachodniej Afryki. Niestety, działalność rybaków, a przede wszystkim zmiany klimatyczne sprawiły, że pingwin może wyginąć z głodu.

Pingwiny przylądkowe, szukając pożywienia, zapuszczają się w rejony, w których woda jest nieco chłodniejsza i zawiera dużo chlorofilu A – organicznego związku, którego obecność przez lata wskazywała im, że w tym miejscu znajdą plankton i sardynki, którymi się żywią.

„Nadmierna eksploatacja zasobów rybnych przez człowieka, podnosząca się temperatura mórz i zmieniające się zasolenie wciągnęło jednak te ptaki w „ekologiczną pułapkę” – zauważa dailymail.co.uk. W skrócie oznacza to mniej więcej tyle, że pingwiny szukają pożywienia zgodnie z przyzwyczajeniem, jednak w miejscach, do których się przyzwyczaiły, już dawno go nie ma.

A przynajmniej sardynek, którymi w głównej mierze żywią się te zwierzęta. Zmiany klimatyczne doprowadziły bowiem do tego, że występuje tam obecnie wyłącznie plankton oraz dostarczające pingwinom dużo mniej energii meduzy i inne ryby. Sardynki spotkać można dużo dalej, kierują się na południe lub wschód, w okolicach wybrzeży Republiki Południowej Afryki.

Młode pingwiny nie są w stanie zaadoptować się do nowych warunków – wynika z badań, przeprowadzonych przez Environment and Sustainability Institute z angielskiego Uniwersytetu w Exeter. Naukowcy przekonują, że konieczne może być przeniesienie całej kolonii pingwinów lub wprowadzenie restrykcyjnych zakazów połowu ryb w okolicach wybrzeży Namibii, gdzie polują te zwierzęta.