W ciągu ostatnich stu lat zginęło tu ponad tysiąc osób. Średnio każdego roku ginie dwadzieścia okrętów i cztery samoloty. Meteorolodzy przekonują, że znaleźli wreszcie powód tych katastrof. Ich zdaniem odpowiedzialne są za to… sześciokątne chmury.
Są potężne, szerokie nawet na 90 kilometrów. Eksperci opisują je obrazowo: „To tak naprawdę bomby powietrzne!”. – Tworzą się pod wpływem podmuchów powietrza, zwanych microbursts, które ruszają spod spodu chmury, a następnie uderzają w powierzchnię oceanu, tworząc potężne fale – tłumaczy Randy Cerveny, cytowany przez mnn.com. „Wygląda to tak, jakby nagle całe powietrze z nieba spadło w dół, jak bomba” – obrazowo tłumaczy portal.
W efekcie w tym miejscu pojawia się huraganowy wiatr, osiągający niemal 270 kilometrów na godzinę, a fale spiętrzają się na wysokość kilkunastu metrów.
Zjawisko to na Ziemi występuje wyłącznie na obszarze obejmującym blisko 500 tysięcy kilometrów, między Bermudami, Portoryko, a Miami, zwanym Trójkątem Bermudzkim. W Układzie Słonecznym jest jednak jeszcze jedno miejsce, gdzie zaobserwować można podobne, sześciokątne chmury – na Saturnie. To z ich powodu na północnej półkuli tej planety pojawiają się potężne, niszczycielskie burze – tłumaczy mnn.com.