Jeden z pierwszych budynków, postawionych w Jokohamie w zachodnim stylu. Japończycy wykorzystywali go do wielu różnych, często zgoła odmiennych celów. Raz był on więc więzieniem, innym razem… stały tu trybuny dla oglądających wyścigi konne. 

Zaczęło się właśnie od wspomnianych wyścigów. W połowie XIX wieku bowiem pojawiła się w Japonii moda na tę typowo zachodnią rozrywkę. W mieście Jokohama, na terenie dzisiejszego Negishi Forest Park, stanął więc potężny tor, a tuż przy nim, na wzgórzu – budynek Negishi Grandstand, z trybunami dla widzów. 

Niestety, nie miał szczęścia. Już na początku XX wieku poważnie uszkodziło go trzęsienie ziemi. Za jego ratowanie zabrał się jeden z ważniejszych architektów tamtych czasów - Jay Herbert Morgan. „W każdej z trzech wież zainstalował windy, poprowadził również schody przeciwpożarowe. W środkowej wieży zaaranżował pokój dla najważniejszych gości” – opisuje japantravel.com.

Wkrótce po wybuchu drugiej wojny światowej wyścigi konne, jako symbol zachodniej kultury, zostały jednak zakazane. Tor stał więc opustoszały, a w budynku zorganizowano więzienie, w którym przetrzymywano wojskowych, głównie z Australii. Nieco później, gdy szala zwycięstwa przechyliła się na stronę aliantów i Stany Zjednoczone zaczęły okupować Japonię, w Negishi Grandstand mieściły się biura amerykańskiej administracji. 

Flickr/Yamaguchi Yoshiaki/CC BY-SA 2.0 | Źródło: Flickr

Dziś budynek stoi opustoszały. Jeszcze w latach 80. działała w nim… kręgielnia. Jednak dość szybko została zamknięta – wspomina dailymail.co.uk. Wokoło, po Negishi Forest Park, spacerują turyści i mieszkańcy Jokohama. Tylko czasami jakiś amator urbexu (miejskiej eksploracji opuszczonych budynków) próbuje wedrzeć się do potężnego gmachu.