W nietypowym „safari” wzięło udział pierwszych 120 podróżników. W większości Norwegów, ale był i Niemiec, i para ze Szwecji. „To było cudowne, po prostu cudowne. Jestem taka podekscytowana, bo tak naprawdę dotąd niewiele wiedziałam o tych konstrukcjach. Kiedy więc zaczęliśmy pływać od jednej do drugiej, byłam oczarowana” – wspomina lipcową wyprawę 86-letnia Kari Somme, cytowana przez Nordic.businessinsider.com.

W ciągu czterech dni turyści zwiedzili platformy wydobywające gaz i ropę naftową na złożach Troll, Balder i Ringhorn, leżących na Morzu Północnym. Zapłacili za to niemało, bo od 700 do 3,5 tysiąca dolarów (około 2,6 tysiąca – 13 tysięcy złotych). –„Nie przypuszczałam nawet, że człowiek może zrobić tak ogromne budowle” – ekscytowała się Somme, na której największe wrażenie zrobiła platforma Troll A – wysoka na 472 metry, z których blisko 200 wystaje ponad powierzchnię wody. 

Patrz, ale nie dotykaj

Niestety, ze względów bezpieczeństwa turyści nie mogli wchodzić na konstrukcje. Pływali więc jedynie od jednej do drugiej, na pokładzie statku Edda Fides, na którym zwykle nocują robotnicy, wzbudzając ich ogromne zainteresowanie. – „Niektórzy odpalali flary dymne lub puszczali wodę z armatek, żeby nas powitać… Jeden z robotników opuścił się nawet na linie nad nami, frunąc helikopterem ratunkowym” – wspomina Bjön Erik Julseth, menażer pływającego hotelu, w rozmowie z theguardian.com. 

Wyprawę zorganizowała firma Edda Accommodation, zajmująca się zapewnianiem miejsc noclegowych robotnikom pracującym na morzu. Ponieważ jednak w ostatnim czasie, ze względu na spadek cen ropy, biznes „nieco zamarł”, jej władze zdecydowały się poszukać alternatywnego źródła dochodów. – „Wycieczkę zorganizowaliśmy w zaledwie sześć tygodni” – wspomina Julseth. 

Już w czerwcu firma zapewniała, że kończy przygotowania do wyprawy, „która była oczekiwana właściwie od momentu pojawienia się pierwszej platformy wiertniczej na norweskim wybrzeżu” – zauważał dyrektor zarządzający Johan Rokstad, w rozmowie z norwaytoday.info. Okazuje się bowiem, że chociaż Norwegowie zdają sobie sprawę, że ich gospodarka napędza jest głównie przez wydobycie ropy i gazu, to niewiele wiedzą na temat tego, jak funkcjonuje ten biznes. 

A ten w ostatnich latach rzeczywiście zmaga się z kryzysem. W ubiegłym roku aż o 9,4 proc. spadły inwestycje w przemysł wydobywczy, w porównaniu do 2014 roku – alarmuje tamtejszy Urząd Statystyczny. A eksperci są przekonani, że w przyszłym roku nie będzie lepiej.