Widać je z daleka. Niektóre mają 3,5 metra wysokości, inne nawet 10!
1. Gigantyczny łoś, okręg Hedmark
Stoi przy ruchliwej drodze prowadzącej z Oslo do Trondheim i ma przypominać pędzącym kierowcom, by zdjęli nogę z gazu. Warto. Z jednej strony unikną dzięki temu zderzenia z tymi wielkimi zwierzętami, wychodzącymi nagminnie na szosy, z drugiej będą mogli odpocząć pod pomnikiem mierzącym 10 metrów wysokości i aż 12 metrów długości!
Nie sposób go przegapić. Również z tego względu, że artystka Linda Bakke stworzyła go z nierdzewnej, polerowanej stali, dzięki czemu łoś lśni w promieniach słońca.
2. Miecze wbite w skałę, okolice miasta Stavanger
Wykonane z brązu i sięgające w górę niemal na 10 metrów! Mają upamiętniać bitwę w Hafrsfjord, stoczoną w IX wieku przez władcę Haralda Hårfagre'a, który po zwycięstwie zjednoczył Norwegię.
Nie czczą jednak wyłącznie zwycięzcy. Owszem, największy miecz symbolizuje Haralda, jednak dwa mniejsze - jego pokonanych rywali. Ponieważ miecze stoją, wbite głęboko w norweskie skały, mają, jak zauważają media, symbolizować trwałe odłożenie broni i pokój.
3. Rzeźba Genesis w mieście Sarpsborg
Wysoki na 4,5 metra portret młodzieńca wystaje z okrągłej sadzawki. To nie byle kto - mityczny święty Olav, który był królem Norwegii przez 12 lat. Wyjątkowo przedsiębiorczym. Nie tylko wprowadził do kraju chrześcijaństwo, ale również zniósł niewolnictwo i zmienił wiele przepisów prawnych. Gdy zginął podczas walki, szybko został uznany za świętego.
Młody Olav na rzeźbie Finna Eirika Modahla, postawionej w norweskim mieście w zeszłym roku, podczas obchodów 1000-lecia istnienia tego miejsca, to jednak nie tylko symbol wyjątkowego władcy. - Kim był święty Olav za młodu? Kiedy jeszcze nie dotyczyły go te wszystkie mityczne opowieści? Kim Olav jest dziś? - zastanawiał się twórca, cytowany przez thelocal.no. - Postanowiłem zacząć pracę od przyjrzenia się dzisiejszej młodzieży, która wykazuje ogromny potencjał i ma ambitne cele na przyszłość.
4. Potężne sanki w mieście Tynset
Wyglądają nieco jak drewniany, wygodny leżak z wysokim oparciem. W rzeczywistości są jednak rodzajem sanek, typowo skandynawskich, które używa się stojąc na tylnych płozach i odpychając się nogami. Mówi się na nie Sparken, a czasami po prostu Kick, od kopania.
Na tych z Tynset nie da się jeździć. Nic dziwnego, skoro są sześć razy większe od tradycyjnych. Zdziwić się może jednak ten, kto pomyśli, że to jedyna tego typu potężna rzeźba sanek, ustawiona w Norwegii. O palmę pierwszeństwa toczył się zacięty bój. Pierwsza była inna instalacja z Tynset. W 2014 roku w miasteczku Farsund stanęła jednak nieco większa. Tynset nie na długo pozwoliło sobie odebrać pierwsze miejsce. Już rok później w miejscu, zwanym dziś stolicą sań Sparken, stanęła największa, wpisana nawet do Księgi Rekordów Guinnessa, rzeźba.