Eiffelowi nie wystarczyła sława, którą zdobył po wybudowaniu jednej z najsłynniejszych paryskich budowli. Na szczycie wieży stworzył pomieszczenie, przeznaczone wyłącznie dla siebie. Dzięki temu mógł, literalnie, patrzeć na całą stolicę z góry.
Umieszczone w nowoczesnej, jak na XIX wiek, metalowej wieży, urządzone było wyjątkowo przytulnie, chciałoby się rzec: staroświecko. „Ściany pokrywały przytulne tapety, meble obite były materiałami w kwiatowe wzory [tak zwany chintz – przyp. red.]. Były tu drewniane komody, a nawet pianino i niewielkie laboratorium” – przekonuje atlasobscura.com.
Zobacz fragment pomieszczenia:
Najważniejsze jednak było, że apartament znajdował się niemal na samym szczycie wieży, blisko 300 metrów nad ziemią. Nic więc dziwnego, że gdy tylko paryżanie dowiedzieli się o jego istnieniu, Gustave Eiffel zaczął otrzymywać masy zapytań, czy lokum można wynająć. Chociażby na jedną noc. I chociaż niektóre stanowiły, jak zauważają media, „równowartość niewielkich fortun”, architekt nie dał się skusić.
Zamiast tego zapraszał do wieży znajomych. I to same znamienite nazwiska. Podobno na wspomnianym pianinie miał tu grać sam Charles Gounod, który skomponował operę „Faust”, a w głębi pokoju malować Abraham Archibald Anderson – amerykański portrecista – przekonuje mentalfloss.com.
Wielokrotnie do Eiffel'a zaglądał również Thomas Edison. Dziś wizyty te wspominają naturalnej wielkości rzeźby obu geniuszy, ustawione w apartamencie na szczycie wieży. Od 2015 roku bowiem zaglądać do niego mogą turyści.