Jeszcze w latach 50. było to najbardziej zaludnione miejsce na świecie na metr kwadratowy. Na zaledwie 6,3 hektarach mieszkało blisko 5260 osób. W jednym mieszkaniu rezydowało nawet sześć rodzin. Obcy ludzie dzielili się kuchnią, łazienką… dosłownie wszystkim. O prywatności nie było mowy. I nagle w 1974 roku wyspa opustoszała. Niektórzy z mieszkańców opuszczali ją tak szybko, że zostawiali za sobą masę pamiątek: zabawek, książek, mebli…

Nazywa się Hashima, ale Japończycy zwą ją Gunkanjima, czyli Wyspą-Okrętem wojennym. Rzeczywiście, z daleka bardzo przypomina ponury, szary pancernik. Pokryta jest betonowymi budynkami tutejszych kopalni węgla i blokami, sięgającymi gdzieniegdzie nawet 50 metrów, otoczona popękanym murem. Jeszcze w XIX wieku była trzy razy mniejsza niż dziś, jednak przez lata wielokrotnie ją rozbudowywano. 

„W latach 60. gęstość zaludnienia była tutaj dziewięć razy większa niż w centrum Tokio” – zauważa japantimes.co.jp. – „Rodziny cisnęły się w mieszkaniach o powierzchni, którą spokojnie udałoby się zakryć sześcioma matami tatami (mowa o tradycyjnych matach pełniących rolę dywanów, wielkości metr na dwa metry – przyp. red.). Narzeczeni musieli się chować po falochronach, żeby mieć odrobinę prywatności”. Paradoksalnie jednak wypłaty nie były niskie i każdego robotnika stać było na telewizor lub inne tego typu luksusowe w owych czasach dobra. 

Flickr/ajari/CC BY 2.0 | Źródło: Flickr

Blisko dwadzieścia lat wcześniej w tym miejscu panowały dużo gorsze warunki. Tuż przed drugą wojną światową Japonia zamieniła kopalnie na Hashimie w obóz pracy, do którego do 1945 roku zsyłała więźniów z Chin i Korei. Wielu zginęło. Z tego też powodu wciągnięcie w 2015 roku wyspy na listę światowego dziedzictwa UNESCO wzbudziło nie lada kontrowersje. „Oficjele z Japonii użyli jednak nieco bardziej kolokwialnego określenia niż „obozy pracy”, gdy ubiegali się o tę nominację” – zauważa japantimes.co.jp dodając jednak, że większość lokalnych biur podróży, oferujących wycieczki na opuszczoną wyspę, jest już bardziej wylewna. 

Dzięki nim można zobaczyć na własne oczy posępne bloki, wśród których znajduje się chociażby pierwszy wybudowany w tym miejscu betonowy wieżowiec. Wysoki na dziewięć pięter, który postawił koncern Mitsubishi, gdy za 100 tysięcy jenów, czyli mniej niż 400 tysięcy złotych, kupił tutejsze kopalnie w 1890 roku. W 1974 roku musiał je jednak zamknąć, ceny węgla bowiem spadały i stało się jasne, że dalsze ich utrzymanie nie ma sensu. Mieszkańcy momentalnie zaczęli opuszczać przeludnioną wyspę. Zaczęli się przenosić do innych kopalni, w głębi kraju. 

Flickr/cpo57/CC BY 2.0 | Źródło: Flickr