Ma 494 metry długości i wisi 85 metrów nad górską doliną w Alpach Szwajcarskich. Dzięki niemu trasę, która dotąd zajmowała cztery godziny, można pokonać w zaledwie 10 minut. Najważniejsze wydają się jednak niesamowite widoki, roztaczające się z mostu. Konstrukcja, znajdująca się na wysokości od 1600 do nawet 2200 metrów nad poziomem morza, umożliwia oglądanie odległych szczytów: Matterhorn w Alpach Zachodnich, Weisshorn w Alpach Pennińskich oraz całego pasma Alp Berneńskich.

Charles Kuonen Suspension Bridge, nazwany tak od nazwiska jednego z głównych sponsorów, psychologa i współwłaściciela jednej z największych szwajcarskich winnic, ciągnie się nad doliną między miastami Grächen i Zermatt – donosi edition.cnn.com.

„Dreszczyk emocji, jakie czuje się, przemierzając go, jest nie do opisania” – zapewnia informacja turystyczna z Zermatt. Ostrzega jednak, że atrakcja nie wszystkim musi się spodobać - osoby cierpiące na lęk wysokości lub otwartej przestrzeni mogą wpaść w panikę.

Z mostu kategorycznie nie wolno korzystać podczas burz, ponieważ, wykonany z metalu, może ściągać pioruny. Poza tym jednak szwajcarska konstrukcja wzbudza niemałą ekscytację. Nic dziwnego, w końcu została wykonana w ciągu zaledwie… 10 dni! Ukończona, pobiła rekord najdłuższej wiszącej pieszej przeprawy na świecie, dotychczas należący do 430-metrowej szklanej kładki, wybudowanej nad chińskim Zhangjiajie Canyon. 

Obie konstrukcje – zarówno chiński, jak i szwajcarski most, wpisują się w modny ostatnimi czasy trend tworzenia kładek, przejść i platform z takich materiałów, które umożliwiają turystom oglądanie, co dzieje się pod stopami. Z Charles Kuonen Suspension Bridge można to robić przez szerokie oka siatki, po której się maszeruje. W moście nad Zhangjiajie Canyon – przez szklaną posadzkę.

Po podobne do tego ostatniego rozwiązania sięgnęli również między innymi twórcy kładki w chińskiej prowincji Shaanxi, przejścia na 88. piętrze Jinmao Tower w Szanghaju czy tego w 73-piętrowym US Bank Tower – najwyższym drapaczu chmur w Los Angeles – zauważa telegraph.co.uk.