43 kilogramy złota i aż 3 tysiące kilogramów srebra – w sumie taka ilość drogocennych metali przepływa rocznie przez rury kanalizacyjne w Szwajcarii. Eksperci oszacowali wartość tych odpadów w sumie na niemal 3 mln dolarów (czyli 10,8 mln złotych) – donosi „Deutsche Welle”. 

Nie warto jednak rzucać wszystkiego i jechać do Szwajcarii z nadzieją na szybkie wzbogacenie się. W większości fragmenty drogocennych metali są tak niewielkie, że nie widać ich gołym okiem. Mowa o mikrogramach, a nawet nanogramach – przekonuje Bas Vriens, który odpowiada za pierwszy w szwajcarskiej historii raport, dotyczący tego rodzaju odpadów obecnych w rurach. Dodaje przy tym jednak, że „gdy zsumować je wszystkie, można rzeczywiście otrzymać efekt dość znaczny”. 

Stężenie - niekiedy bardzo duże!

Tym bardziej, że złoto i srebro to nie wszystko. Poza nimi eksperci z Federalnego Instytutu Nauki i Technologii Wodnej (Eawag) odnotowali w ściekach również obecność cennego gadolinu (1070 kg), neodymu (1500 kg) oraz iterbu (150 kg) – wylicza portal ibtimes.co.uk. 

Skąd takie odpady? Głównie z zakładów produkcyjnych (na przykład wypuszczających na rynek bogato zdobione zegarki) oraz rafinerii złota. Stąd też największe stężenie złota i srebra w ściekach właśnie w rejonach, gdzie takie firmy występują – w kantonach Ticino oraz Jura. Tam właśnie, jak piszą autorzy raportu, „stężenie tego rodzaju odpadów jest tak duże, że ich odzyskiwanie jest potencjalnie opłacalne”. 

Brzmi utopijnie? Nic podobnego. W Japonii istnieje zakład, który zajmuje się odzyskiwaniem drogocennych odpadów. Z każdych 1200 funtów szlamu jest w stanie uzyskać nawet dwa funty złota (czyli niemal kilogram z 544,8 kilogramów) – donosi washingtonpost.com dodając, że zakład ma pod tym względem większą wydajność, niż większość najbardziej prężnych kopalni złota na świecie.