Ma ponad 6 tysięcy kilometrów kwadratowych, więc jest cztery razy większa od Londynu, lub 3,5 raza mniejsza od Walii. Jej grubość to 200 metrów. To jedna z największych brył lodu, jakie oderwały się kiedykolwiek od Antarktydy. 

Naukowcy nie są zaskoczeni. Od ponad dziesięciu lat uważnie obserwowali powiększającą się szczelinę w lodowej skorupie. W 2014 roku stwierdzili, że nie ma wątpliwości, że wielki kawał lodu oderwie się od Lodowca Szelfowego Larsena, położonego na zachodnim krańcu kontynentu. 

Doszło do tego w drugim tygodniu lipca. NASA zauważa jednak, że jak dotąd oderwana góra nie odpłynęła od kontynentu. Najprawdopodobniej osiadła na podwodnych wzgórzach, albo nie pojawiły się jeszcze na tyle silne wiatry i prądy morskie, które mogłyby ją zabrać na pełne morze – tłumaczy independent.co.uk.Naukowcy zamierzają jednak bacznie przyglądać się górze, która najprawdopodobniej zostanie nazwana A68. Jeśli bowiem odpłynie od Antarktydy, może stwarzać poważne niebezpieczeństwo dla statków.

NASA Worldview | Źródło: Materiały prasowe

Potężna A68 znalazła się w dziesiątce największych brył lodowych, jakie kiedykolwiek oderwały się od Antarktydy. Do prawdziwych gigantów wciąż jej jednak daleko. Rekordzistką miała być ta, na którą w 1956 roku natknął się amerykański lodołamacz. Podobno miała ponad 32 tysiące kilometrów kwadratowych! „Była większa niż Belgia” – zauważa bbc.com. – „Niestety, w tamtych czasach nie istniały satelity, które mogłyby zweryfikować te szacunkowe pomiary i śledzić trasę płynącego po morzach giganta”.

To udało się już w przypadku innego, potężnego fragmentu lodu, który oderwał się od Lodowca Szelfowego Rossa w 2000 roku. Miał blisko 11 tysięcy kilometrów kwadratowych i jego fragmenty udało się zarejestrować na wysokości Nowej Zelandii sześć lat później – zapewnia brytyjski portal.