Jest tak duża, że z powodzeniem zmieściłby się w niej czterdziestopiętrowy nowojorski wieżowiec – zapewnia dailymail.co.uk i dodaje, że w jaskini panuje specyficzny mikroklimat, który pozwala na to, by… tworzyły się tam nawet chmury! Niestety, nie każdy chętny będzie w stanie zobaczyć ją na własne oczy. I nie chodzi wyłącznie o ogromny koszt wyprawy.

Jaskinię odkrył już w 1991 roku Ho Khanh, który mieszkał w pobliżu. Niestety, nie miał odpowiedniego sprzętu, który by mu umożliwił wejście do środka. A taki sprzęt jest niezbędny, bo już na samym początku trafia się na wysoki, ostry spad do wnętrza Son Doong. Dopiero w 2009 roku dotarli w to miejsce badacze z British Cave Research Association. I oniemieli.

Flickr/Doug Knuth/CC BY-SA 2.0 | Źródło: Flickr

Grota, znajdująca się na terenie Parku Narodowego Phong Nha - Ke Bang,  ma około 200 metrów wysokości, 150 metrów szerokości i ciągnie się ponad 9 kilometrów. „W jej wnętrzu znajdują się niesamowite, mniejsze systemy podziemnych pieczar, rzeka, a nawet dżungla!” – donosi news.com.au. Rzeczywiście, kilka wieków temu zawalił się fragment jaskini, otwierając do niej wejście roślinom i zwierzętom. Dzięki temu dziś przemieszczają się po niej na przykład rudawki (nietoperze, zwane też latającymi lisami) i małpy. 

600 szczęśliwców rocznie

Ponieważ podziemna rzeka czasami mocno przybiera, w deszczowym sezonie jaskinia bywa zamykana dla zwiedzających. – „Dzięki temu jednak tamtejsza flora i fauna ma nieco czasu, żeby się zregenerować” – tłumaczy Nguyen Chau A, dyrektor agencji turystycznej Oxalis Co. umożliwiającej zwiedzanie Son Doong. 

Nawet mimo tych przerw jaskinia cieszy się ogromną popularnością wśród podróżników. Jeszcze w 2014 roku weszło do niej ponad 240 osób. W ciągu ośmiu pierwszych miesięcy 2015 roku – już ponad 480 – donosi tuoitrenews.vn. W sierpniu 2016 roku media obiegła informacja, że już do końca przyszłego roku nikt nie będzie mógł zejść do wietnamskiej jaskini. Powód jest prosty. W ciągu zaledwie 20 godzin wykupiono wszystkie bilety! A ceny były niebagatelne. Pięciodniowa wyprawa kosztuje bowiem blisko 4 tysiące dolarów, czyli ponad 15 tysięcy złotych.

Rocznie Son Doong może zwiedzić najwyżej 600 osób, i to jedynie od stycznia do sierpnia – przekonuje news.com.au. W przeciwnym razie zagrożony byłby specyficzny mikroklimat panujący w tym miejscu. A ten zapiera dech w piersiach. – „Gdy tylko dotarliśmy do wejścia, zobaczyliśmy chmury, sunące wprost z jaskini do otaczającej ją lasu. Stojąc na śliskiej ziemi, w ogromnej, ciemnej pieczarze, powoli uświadamiasz sobie, jak niesamowite jest to, co możesz oglądać. W tym wielkim, podziemnym raju, uświadamiasz sobie, jak malutkim człowieczkiem jesteś” – wspomina fotograf Urs Zihlmann w rozmowie z dailymail.co.uk. – „Mniej osób miało szansę zobaczyć wnętrze Son Doong niż znaleźć się na szczycie Mount Everest”.

Flickr/Doug Knuth/CC BY-SA 2.0 | Źródło: Flickr