Na chińską górę Hua Shan wiodą niezwykle strome i, wydawałoby się, niekończące się schody, przez niektórych nazywane nawet „podniebnymi”. „Wydaje się, jakby prowadziły wprost do nieba, między chmurami. Nie sposób dojrzeć ich końca” – przekonuje unusualplaces.org. To jednak dopiero początek. Najodważniejszych czeka dużo bardziej przerażająca trasa. 

Kto bowiem nie boi się otwartych przestrzeni, może przejść pewien odcinek po drewnianych, wąskich platformach, przyczepionych do stromej ściany. Jedynym zabezpieczeniem są łańcuchy, do których można, a wręcz należy się przypiąć. Biegną od strony góry, więc z drugiej strony jest tylko przepaść, ciągnąca się blisko dwa tysiące metrów w dół. 

Zobacz, jak pokonuje się ten najbardziej niebezpieczny odcinek:

- Plotki głoszą, że każdego roku ginie tutaj jakieś sto osób, ale myślę, że w ciągu ostatnich lat zrobiono tutaj naprawdę dużo, by poprawić bezpieczeństwo – przekonuje jeden z turystów, cytowany przez dailymail.co.uk dodając, że chociaż w gruncie rzeczy nikt tutaj nie zmusza do zakładania uprzęży, jest to jak najbardziej wskazane. – Droga po tych deskach jest najbardziej niebezpiecznym fragmentem całej trasy. Kto dotąd nie jest co do tego przekonany musi wiedzieć, że ten wąski odcinek jest… dwustronny.

Kto jednak go przejdzie, dotrze do jednego z najbardziej wyjątkowych miejsc w Chinach. Położonej na górze Hua Shan… herbaciarni. A ściślej – do klasztoru taoistycznego, słynnego właśnie między innymi z serwowania herbaty. „Pierwsi ludzie, którzy osiedli w tym miejscu, praktykowali ascezę, jednak codziennej medytacji towarzyszył zawsze… kubek tego napoju” – przekonuje unusualplaces.org zauważając, że dzięki otwarciu herbaciarni w tak niezwykłej lokalizacji, miejsce przekształciło się w atrakcję turystyczną, odwiedzaną rocznie przez tysiące podróżnych. 

Do herbaciarni można jednak dostać się również nieco bezpieczniejszą drogą. Ot, po pokonaniu odcinka stromych schodów, wsiadając do niewielkiej kolejki gondolowej. 

Flickr/tak.wing/CC BY-SA 2.0 | Źródło: Flickr