Od 22 do 7 rano – w szklanych naczyniach. Od północy do 7 rano – już w każdych. Zakaz picia alkoholu w miejscach publicznych wprowadzony został w 14 z 15 dzielnic Rzymu.

- Nie chcemy, żeby włoskie, letnie wieczory, były zakłócane przez ekscesy powodowane nadużywaniem alkoholu – tłumaczy burmistrz Virginia Raggi. I wprowadza surowe kary. Każdy, kto zostanie przyłapany na piciu alkoholu w określonych godzinach, będzie musiał zapłacić 150 euro, czyli blisko 636 złotych!

Nie tylko konsumenci muszą mieć się na baczności. Również sprzedawcy. Właściciele supermarketów i sklepów monopolowych nie będą mogli serwować napojów wyskokowych już od 22. Klubów czy restauracji – od 2 w nocy – donosi thelocal.it. Niepokorni zapłacą aż 280 euro, czyli ponad 1187 złotych!

Prawo zostało wprowadzone w ubiegły, pierwszy weekend lipca i będzie obowiązywać do końca października. Na ulicach miasta pojawiły się plakaty informacyjne w językach: włoskim, angielskim, francuskim, hiszpańskim i niemieckim. Mimo to jak dotąd rzymska policja wypisała już ponad 500 mandatów, z czego w samą tylko sobotę – 37.

Rozporządzenie wzbudziło wiele kontrowersji. Zwolennicy zauważają, że jest to kolejne prawo, po niedawnym zakazie jedzenia i picia przy zabytkowych fontannach, które ma pomóc władzom w zapanowaniu nad turystami-wandalami i lekkoduchami. Przeciwnicy zwracają jednak uwagę na to, że zostało ono wprowadzone wszędzie, tylko nie… w dzielnicy, w której mieszka sama burmistrz (Ottavia). Uskarżają się również na to, że poważnie utrudnia ono pracę restauratorów i właścicieli sklepów.

- Ogranicza zarówno wolność prowadzenia biznesu, jak i swobodę wyboru dorosłych, odpowiedzialnych ludzi, którzy mają prawo pić o 2 w nocy – zauważa jeden z nich na łamach włoskiego portalu. – To godzina policyjna! Kojarzy mi się z najczarniejszymi momentami z naszej historii.